wtorek, 19 lutego 2013

Od Meridy-Mój Początek

Chcę wam opowiedzieć jak powstało to królestwo.Więc zasiądzie wygodnie i czytajcie....
Dawno,dawno temu,no może nie aż tak dawno żyła sobie księżniczka Merida.Opiekowali się nią rodzice-król Darin i królowa Rosalia.Mieszkańcy królestwa bardzo lubili małą,której wszędzie było pełno.
(włącz na górze na pasku muzykę "Kiedy Nie Śpią Sny...")
Już jako mała dziewczynka umiałam jeździć konno i strzelać z łuku.Mój starszy brat mało się mną przejmował,jak on to mówił"wolę wampirze atmosfery"  dzięki tym jego "wampirzym sprawą" mogłam rozwinąć bardziej samodzielność.Gdy byłam już starsza często chodziłam do miasteczka.To miejsce zawsze wywierało  na mnie magiczne wrażenie.Wszyscy mnie chyba znali.Moimi najlepszymi przyjaciółmi byli wtedy opiekunka Lenor: 
 
I Nauczyciel Szermierki Devid:
To on nauczył mnie wszystkiego o szermierce i zaraził miłością do przygód.Pewnego dnia wybrałam się do niego z wizytą.
-Cześć Devid!-krzyknęłam w wejściu dźwigając dwa łuki.
-Dzień dobry Iskierko.-tak mnie nazywał,właściwie całe miasteczko tak mnie nazywało.Dlaczego?Podobno gdy się urodziłam zakwitł długo oczekiwany kwiat "Promieni Słońca".Wszyscy uważali to za dar więc na tą cześć puścili w niebo lampiony(tak wiem nieco ściągnięte^^) Jedna iskra z lampionu spadła tuż koło mnie,gdzie następnego dnia rozkwitł kolejny kwiat.Dla tego tak mnie nazywają...
-To co dzisiaj robimy?-zapytałam podchodząc do niego i zostawiając łuki gdzieś obok 
-No nie wiem Lenor powiedziała mi,że masz dzisiaj lekcję baletu.-zrobiłam proszącą minkę i maślane oczka  
-No dobrze,ale nie myśl ,że następnym razem ci się upiecze-uśmiechnął się 
-Mówisz to już setny raz.-zaśmiał się-to co dzisiaj zaplanowałeś?Szermierka?-wskoczyłam na stół i udawałam,że walczę szpadą,wzięłam piracki kapelusz który leżał na półce i włożyłam go na głowę.-A może jakaś mała wyprawa na statku?-nagle kapelusz zsunął mi się na oczy,straciłam równowagę,na szczęście Devid mnie złapał i odstawił na ziemię.
-To było zaplanowane.-zaczerwieniłam się otrzepując z kurzu 
-Tak,na pewno-zaśmiał się Devid-chodź idziemy-wziął łuk 
-ale gdzie?-chwyciłam w pośpiechu swój i dołączyłam do niego 
-Chciałaś coś robić tak?
-No tak...
-No to wskakuj na konia.-uśmiechnęłam się i wsiadłam na Bravera
-Tylko powoli.-Devid dopiero wgramolił się na swojego konia,ja nachyliłam się nad ucho Bravera i szepnęłam
-Braver, teraz możesz się wyżyć.-zaśmiałam się cicho-Devid jedź pierwszy ja do ciebie dołączę!
-Dobrze,ale się pośpiesz.
-Dobrze.-gdy Devid się oddalił trochę jeszcze postałam.
-Iskierko gdzie ty...-nawet nie dokończył Braver tak się rozpędził że Devid usłyszał tylko"Spotkamy się na miejscu ślimaku!" Nie wiedziałam gdzie jadę,Braver pokonywał wszystkie przeszkody,a ja w międzyczasie 
strzelałam z łuku.Nagle wyjechaliśmy z lasu na jakąś polanę.Braver stanął,zaraz po tym dołączył do nas Devid.Ja patrzyłam się wokół jak na ducha.
-Gdzie my jesteśmy?-Devid uśmiechnął się 
-W twoim królestwie.
-w moim czym?!
-Tom wszystko za parę lat będzie pod twoim władaniem i twojej siostry
-Anastazja...jak ja jej dawno nie widziałam
-Tak to prawda 
-Ale Devid ja sobie nie poradzę.
-Jesteś o wiele silniejsza niż myślisz Iskierko.
-Ale ty mi pomożesz tak?
-Na pewno kiedyś do ciebie zawitam-uśmiechnął się 
I tak powstała ta kraina, na Devida nadal czekam i się w końcu doczekam:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz